sobota, 4 kwietnia 2015

Guren no hana



Wpadłeś na mnie w sklepie. Ramionami otoczyłeś mój tors i uśmiechając się słodko, ucałowałeś czule mój policzek. Nie miałem pojęcia, co Ty tam właściwie robiłeś, Kochany. Przecież miałeś na mnie czekać u mnie w domu, dopóki nie zrobię zakupów. Jesteś niecierpliwy, Kaoru, ale wtedy przynajmniej miałem przy sobie kogoś odpowiedzialnego, kto po prostu weźmie pakunki i zaniesie je do domu.
To była Twoja wina- jesteś zbyt silny, by od tak zostawić ten dar samemu sobie. Wyszliśmy ze sklepu i wolno ruszyłeś przed siebie bez słowa. Czemu milczałeś? Dobrze wiedziałeś, że nie lubię siedzieć cicho, ale Ty nigdy się tym nie przejmowałeś i pozwalałeś, aby moje usta się nie zamykały. Powtarzałeś mi, że lubisz słuchać mojego głosu i uspokaja Cię on każdego wspólnie spędzonego wieczoru.
Byłeś moim marzeniem, jedyną osobą, której bezgranicznie ufałem i którą kochałem. Przy Tobie wszystko było proste, nawet jeśli miałby zawalić się świat- Ty byłbyś przy mnie.
Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania. Miyu rzuciła się na Ciebie, radośnie szczekając, a ja zabrałem się do rozpakowywania zakupów z siatek. Byłeś jedną z niewielu osób, które były dla mojej suczki mile widziane, uwierz, że gdyby Cię nie lubiła ani trochę, to urządziłaby sobie na Twoich ubraniach posłanie, lub co gorsza- kuwetę.
Zaśmiałem się na samą myśl o takowej możliwości i podszedłem do was, po chwili rzucając Miyu sporą psią kość. Pognała przed siebie razem ze swoją nową zdobyczą, by zaraz ułożyć się na kocyku w kuchni, chyba chciała nam dać odrobinę prywatności. Mmm, Kaoru… przywarłeś mnie swoim ciałem i przejechałeś nosem po mojej szyi, sprawiając, że po moim ciele rozeszły się przyjemnie dreszcze. Wiedziałeś, co lubię i co mnie podnieca. Stanowczym ruchem dłoni przycisnąłeś mnie do ściany na przedpokoju i zacząłeś mnie namiętnie całować. Na początku przypominało mi to jedynie niewinne igraszki, jak wtedy na imprezie, pamiętasz? Wtedy pierwszy raz mnie pocałowałeś i powiedziałeś, że mnie kochasz. Wtedy pierwszy raz poszedłem z Tobą do łóżka, a dokładniej publicznej toalety w klubie. Wiesz, co Ci powiem? Gdyby Ciebie tam nie było, to w  życiu nie zgodziłbym się na seks w takim obskurnym miejscu. OD zawsze czułem do Ciebie dziwne, a zarazem cudowne zbliżenie, ale teraz? Teraz byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
Dłonie wsunąłeś pod moją koszulkę, po chwili delikatnie pozbywając się jej z mojego ciała. Byliśmy tylko my. Ja i Ty, których łączyło gorące pożądanie. Spojrzałem w Twoje głębokie, brązowe tęczówki. Widziałem w nich tą namiętność, za którą pokochałem każdy skrawek Twojego ciała. Kaoru, wiesz, że kiedy wsunąłeś swoją dłoń w moje spodnie, miałem ochotę powiedzieć Ci, że jestem cały Twój i możesz zrobić ze mną, co Tylko zechcesz? Po prostu, nie było konkretnego powodu, dla którego Cię pragnąłem. Tak się działo bez przyczyny…
-Mój słodki Shinya…- szepnąłeś cicho, gdy odchyliłem głowę w tył, układając ją na ścianie, by dać Ci do zrozumienia, że chcę, abyś mnie pieścił. Byłeś ze mną i to było w tym momencie najważniejsze. Wręcz najpiękniejsze. Kochałem Cię bezgranicznie, z całego swojego serca.
Zrzuciłeś ze mnie ubrania, po chwili pozbawiając z nich również siebie. Skarbie, byłeś taki pociągający… chciałem mieć Cię tylko i wyłącznie dla siebie- opiekuńczego, czułego Kaoru Niikurę. Nie obchodziło mnie już nic więcej, liczyłeś się tylko Ty i seks z Tobą.
-Kaoru, nie krępuj się…- rzuciłem cicho i kolanem szturchnąłem Cię w penisa. Obdarzyłeś mnie tylko tym urzekającym uśmiechem i powoli wsunąłeś się we mnie. Jęknąłem głośno, kiedy tylko poczułem Cię w sobie i ułożyłem wygodnie udo na Twoim biodrze. Chwilę tkwiłeś w bezruchu, ach, jesteś strasznym leniwcem, Kaoru. Pieściłeś jedynie mój kark oraz ramiona, jednak gdy sam zacząłem domagać się czego innego, pchnąłeś mnie mocno i przycisnąłeś moje ciało do swojego. Nareszcie. Twoje ruchy były takie dokładne. Kochając się z Tobą, miałem wrażenie, że jesteśmy jednym ciałem, wiesz? Nie wiem czemu, ale tylko przy Tobie czułem się wystarczająco dopieszczony i kochany. Kaoru, pamiętasz? Ustami odnalazłem Twoje wargi. Twoje słodkie, pełne wargi, które same prosiły się o pocałunek. Ty dłonią zacząłeś pieścić moją nabrzmiałą męskość, jęcząc przy tym cicho. Nie mogłem dać Ci odejść, wiesz? Bez Ciebie seks nie byłby już przyjemnością, a jedynie zwykłym zapotrzebowaniem tego marnego ludzkiego ciała.
-Kao..- wyszeptałem, na chwilę zaprzestając oddychać. Nie musiałem oddychać, dawałeś mi powietrze, dawałeś mi siebie, swój głos, swoje ciało, swoją bliskość. Przy Tobie byłem spokojny. I to mi wystarczało całkowicie. Kochałem Cię, a Ty mnie. Byliśmy razem szczęśliwi, czułem Twoją miłość za każdym razem, gdy Twój ciepły oddech owijał się wokół mojej szyi. Wchodziłeś we mnie coraz głębiej, po chwili dochodząc w moim wnętrzu. Dobrze Ci ze mną było, prawda? Powoli wysunąłeś się ze mnie, by zaraz zacząć muskać ustami moją klatkę piersiową. O tak.. jesteś cudowny, zwłaszcza w kwestii erotyki. Gdybyś nie był liderem Dir En Grey, z pewnością zostałbyś gwiazdką Loli-porno.
Zjechałeś wargami na moją męskość, po chwili łapczywie łapiąc ją w swoje usta. Przez chwilę nic do mnie nie docierało, byłem zamknięty w klatce z przyjemności i rozkoszy, jakie mi dawałeś. Ssałeś mnie, co jakiś czas przygryzając główkę mojego penisa. Byłeś cudowny… Wygodnie oparłem się o ścianę i wydałem z siebie głośne, przeciągłe jęki. Chyba byłeś z tego powodu zadowolony. Czułem się cudownie, znalazłem się w Tobie, wyobrażając sobie, że właśnie tak wygląda moje niebo. Moje Prywatne Niebo, którym byłeś Ty, Kaoru. Mój słodki Anioł…
Doszedłem z cichym jękiem. Podniosłeś się i mocno przytuliłeś mnie do siebie, Twoje silne, męskie ciało dawało mi schronienie.
Mmm, Kaoru, nawet nie wiesz, jak za tym tęsknię. Brakuje mi Ciebie, naszych wspólnych rozmów, nawet Miyu odczuwa Twój brak. Dlaczego Cię tu nie ma? Przecież mówiłeś, że mnie nie zostawisz i będziesz przy mnie, gdy będę tego potrzebował. Wierzyłem Ci na słowo i choć codziennie witam się z Tobą jak z najlepszym przyjacielem, nawet nie wiesz, że w środku chcę się do Ciebie przytulić i ucałować czule Twoje usta. Jak zawsze. Jak kiedyś. Tylko przy Tobie nie czułem się samotny, a Ty? A Ty co czułeś, kiedy byłeś przy mnie?
Kaoru, dla Ciebie miałem siłę, by walczyć. Co stało się, że dzień przed naszym wspólnym świętem odszedłeś z jednym pustym „To koniec?” Znudziłem Ci się? Albo i nie chcę wiedzieć. Już wyleczyłem się z Ciebie. Już nie płaczę po nocach. Wiesz co? Nadal Cię kocham, ale i jednocześnie nienawidzę. Nienawidzę Twoich oczu, Twojego zapachu, Twojego głosu. Kocham Twoje oczy, Twój zapach, Twój głos..
Gdzie jest w tym sens?
Czy mnie słyszysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz