wtorek, 7 kwietnia 2015

Higanbana

W oczekiwaniu na kolejną część GAIDEN, uraczę was czymś innym.
Sezon pt. OKURDEZOSTAŁO10DNIDORADY uważam za rozpoczęty. Mam do zrobienia trochę prac, więc trzymajcie kciuki. Jak tylko znajdę chwilkę czasu, naskrobię resztę drugiego rozdziału, obiecuję.



HIGANBANA

Westchnąłem ciężko wtulając głowę w Twoją klatkę piersiową. Tego dnia byłeś spięty, a serce biło niezwykle niezrównoważonym rytmem, dając mi tym samym do zrozumienia, że jesteś czymś bardzo zaniepokojony. Nie pytałem, wydawało mi się, że jeśli będziesz chciał mi o tym powiedzieć, to po prostu to zrobisz. Kto wie, może nawet by Ci ulżyło. Milczałem, powstrzymując się od rozpoczęcia szerszego dochodzenia, by po chwili czule ucałować Twój tors. Poruszyłeś się tylko niespokojnie i przymknąłeś oczy, wzdychając cicho, chyba ze zmęczenia. Trwałem tak przez kilka najbliższych minut, wciąż nie zmieniałem pozycji, z uwielbieniem muskałem wargami Twoje ponętne ciało.
Mmm.. jak ja kochałem dotyk Twoich dłoni.. Kiedy z premedytacją zsunąłeś je znacznie niżej i ułożyłeś na pośladkach, poczułem się zupełnie tak, jakbym zaraz miał się rozpłynąć w błogości i rozkoszy, dla której byłbym w stanie umrzeć. Mimowolnie wsunąłem swoje ręce w Twoje bokserki. Pamiętasz? Zamruczałeś jak rasowy kot, wprost do mojego ucha. Dobrze wiesz, jak działały na mnie odgłosy, które wydawałeś z siebie, gdy zabierałem się za pieszczenie Twojej męskości. Same jęki sprawiały, że chciałem więcej i jeszcze więcej, na samą myśl o tym poczułem ucisk w podbrzuszu, bolesny i miły jednocześnie.
Każdego poranka odliczałem minuty do chwili, kiedy po prostu wtulę się w Ciebie i pójdziemy do łóżka, dopiero tam jesteś sobą- władcze Seme połączone z  Twoją delikatnością i czułością było tym, co dawało mi całkowite szczęście potrzebne do życia.
Lekko zacisnąłem swoją pięść na Twoim penisie, by po chwili z Twoich lubieżnie rozchylonych warg wydostał się słodki jęk podniecenia. Moje ukochane Seme zmieniło się w nie dopieszczonego mężczyznę, uległego kociaka. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki byłeś wtedy uroczy. Prosiłeś się o mocniejsze doznania, więc gdy po chwili położyłem się na Tobie i otarłem swoje krocze o Twoje, wydawało mi się, że odpływasz w niebyt, wyglądałeś zupełnie tak, jakbyś się czegoś naćpał. Nie, nie przeszkadzało mi to. Pociągałeś mnie wtedy znacznie bardziej niż na próbach- zimny, stanowczy stoik stawał się namiętnym kochankiem.
-Kaoru..- mruknąłem przesycony podnieceniem i zsunąłem z Ciebie spodnie, by po chwili odrzucić je na bok z niesmakiem. One tylko mi przeszkadzały. Bez nich byłeś jeszcze bardziej pociągający i seksowny, domagałeś się seksu. Widziałem to w Twoich czarnych, przepięknych oczach. Mógłbym wpatrywać się w nie bez końca.
Nago wyglądałeś jak bezbronne dziecko, wiesz? A ja chciałem zaopiekować się Tobą jak najlepiej, moja dłoń znów powędrowała na Twoją męskość. Pieściłem Cię znacznie mocniej niż wcześniej, to chyba nakręciło Cię wystarczająco. Rzuciłeś mną na poduszki. Twoja czarna, satynowa pościel tak słodko pachniała Twoimi perfumami. Gdzieś naokoło unosił się mocny zapach papierosów, który w połączeniu z całą resztą uderzał mi do głowy zupełnie jak alkohol.
- Toshiya, jęcz, proszę.- powiedziałeś subtelnie swoim zdecydowanym głosem lidera. Mój dotychczas spokojny oddech przyśpieszył i stał się znacznie głośniejszy, poczułem, jak moje ciało wypełnia się przyjemnym ciepłem. Znów jęknąłeś, tym razem donośnie, wprost do moich ust, gdy zaczynałeś dokładnie penetrować językiem moje podniebienie. Stanowczo rozchyliłeś mi wargi, po chwili niemalże zrywając ze mnie ubrania. Uwielbiałem, kiedy czułem Ciebie nad sobą, prężyłeś się jak gepard czający się do skoku, dziko i namiętnie..
Na samo wspomnienie od tak..
Część mnie nadal ma na sobie Twój dotyk, łagodzący każdy bolesny bodziec. Dłonią sięgnąłem ku Twojemu penisowi, i uśmiechnąłem się perwersyjnie. Był sztywny, dumnie zmierzał ku mojemu wejściu. Wplotłem palce w Twoje miękkie, delikatne włosy. W tym świetle, które okalało Twe ciało niczym zlewający się promienny materiał, przypominałeś mi Anioła, wiesz? Nie czekając dłużej, otoczyłem Cię w pasie udami, by w końcu natrafić na Twoją nabrzmiałą męskość.
Pasowałeś do mnie idealnie. Za ten ból mógłbym nawet dać się okaleczyć, byle bym miał możliwość pieprzenia się z Tobą. Wsunąłeś się we mnie niemalże do końca, od razu zaczynając się poruszać w moim rozgrzanym od podniecenia wnętrzu. Sam również rytmicznie dorównywałem Ci ruchami bioder, raz po raz zaciskając na Tobie mięśnie pośladków. Palcami wodziłem wzdłuż Twojego kręgosłupa, zatrzymując się na rowku. Masz taki seksowny tyłek, wiesz? Gdybym tylko mógł, nigdy więcej bym go nie puścił. Masowałem Cię z uwielbieniem i pasją, czując jak coraz mocniej i głębiej we mnie wchodzisz.
Mmm.. jęknąłem głośno, czując nieznośne pieczenie mojego wejścia, jednak nadal nie przerywałem ruchów, by dać Ci jak najwięcej rozkoszy. Rozrywałeś mnie sobą, bym po chwili stłumił w sobie krzyk ekstazy i bólu, promieniującego od dołu do góry, tak nieznośny, a jednak nigdy nie oddałbym nikomu tego odczucia.
- Kaoru, mocniej..- wyjęczałem i gwałtownie poruszyłem biodrami, nabijając się na Ciebie do końca. Trafiłeś na moją prostatę. W tym samym czasie wpijając się w moje usta. Wdarłeś się językiem wprost pomiędzy wargi, chyba próbując wejść do mojego środka od góry. Niemądry jesteś, Kaoru. Za to w łóżku cholernie dobrze Ci idzie. Masz takie płynne ruchy…
- Jęcz dla mnie, krzycz, jeśli jest Ci dobrze.- wyszeptałeś bezgłośnie i wypuściłeś z siebie serię słodkich jęków, dając mi do zrozumienia, że powoli zbiera się w Tobie słodki miód. Moje podbrzusze wypełniło się tym dziwnym gorącem, którego doświadczałem tylko wtedy, gdy kochałem się z Tobą. Pamiętam, że drżałeś- nie z zimna, to seks na Ciebie tak działał.
Z dzikim podnieceniem wykrzyczałem Twoje cudowne, dumne imię, czując jak obficie wypełniasz mnie swoim nasieniem. Nie chciałem tego kończyć. Doszedłeś zaraz po mnie, ciężko oddychając. Wiedziałem, że jesteś wykończony, ale nie potrafiłem wypuścić Cię z siebie. Zamieniłem się z Tobą miejscami i jeszcze chwilę podnosiłem i opuszczałem biodra, tylko po to, by nie przerywać stosunku. Kaoru, uspokajałeś mnie jak nikt nigdy dotąd. Byłeś dla mnie jak Bóg, który nie przyjmował ofiar innych, niż pójście z Tobą do łóżka. Cóż, w takich warunkach zostanie Twoim wyznawcą było najlepszym pomysłem, jaki przyszedł mi do głowy i w jakimś stopniu nie był pozbawiony sensu.
Nie da się wymazać łez ze wspomnień.
Tego dnia jeszcze chwilę wodziłem dłońmi po Twoim ciele. Dotykałem Twoich ramion, twarzy, ud.. Żeby po prostu zapamiętać dokładnie Twój kształt.
Tego dnia jeszcze tylko parę godzin byłeś ze mną. To dlatego tak bardzo się denerwowałeś. Kaoru..
Teraz? Teraz mijasz mnie obojętnie każdego dnia na próbach. Starasz się być miły, z pewnością wychodzi Ci udawanie, że nigdy nic między nami nie było. Ale dziękuję Ci.
Za tę ostatnią spędzoną wspólnie noc.

1 komentarz: